sobota, 28 maja 2016

7. Trochę miłości nie zaszkodzi.

Minął tydzień odkąd rodzeństwo Pevensie i Lidia przybyli do Narnii. Przez te siedem dni była sielanka. Zero smutków, zero zmartwień. Każdy cieszył się z przepięknej pogody jaka towarzyszyła w krainie Aslana. Wszystko było dobrze. Może nie dla Lidii.
……………………………………
            Miałam już naprawdę dosyć informacji o gobelinie. Denerwowało mnie ciągle to, że to ja jestem jakąś ważną częścią, fragmentem tej niesamowitej historii. Tak naprawdę miałam to gdzieś, oprócz nawiedzającego ostatnio mnie strasznego głosu, który utkwił mi w pamięci na bardzo długo. Wręcz nie mogę o nim zapomnieć.
            Krążyłam po korytarzu w zamku. Szukałam biblioteki. Chciałam się choć trochę dowiedzieć o tej magicznej krainie i o czterech władcach. Towarzyszyć chciał mi Edmund, ale odgoniłam go, ponieważ dziś chciałam pobyć sama. Samotność też jest dobrą cechą. Dzięki odrobinie ciszy i spokoju można uporządkować wszystkie swoje problemy czy zmartwienia i wpaść na ich rozwiązania.  Otworzyłam wielkie, czarne wrota, a na górze widniał złoty, wyryty w ścianę szyld z napisem : BIBLIOTEKA. Weszłam do środka. Pomieszczenie było ogromne. Znajdowało się w nim dużo regałów z rozmaitymi książkami. Zaczęłam szukać działu historycznego, na którym mogłabym znaleźć byle jakie kroniki o losach Narnii, jej epokach, wydarzeniach. Znalazłam dużo takich książek m.in. o  wyzwoleniu Narnii z rąk Jadis-Białej Czarownicy, przez którą panowała stuletnia zima, o bitwie nad Beruną czy o ukoronowaniu czterech władców. Właśnie ta księga zainteresowała mnie najbardziej. Wzięłam ją do rąk i otworzyłam. Z książki wysypał się kurz, który wleciał mi do nosa tak, że aż kichnęłam. Usiadłam przy prostokątnym stole zrobionym zapewne z drewna, albo z innego materiału. Otworzyłam księgę i szukałam spisu treści. Czytając go natknęłam się na rozdział 11 pod tytułem „ Koronacja czterech władców”. Gdy zaczęłam czytać dowiedział się, że to właśnie moi kuzyni zostali królami i królowymi. Zostali ukoronowani przez władcę zza-morza-niesamowitego lwa Aslana, który poświęcił swoje życie, by ratować Edmunda. Gdy kartkowałam kartki i dobiegłam końca myślałam, że to już koniec rozdziału, jednak bardzo się rozczarowałam. Zauważyłam, że ktoś wyrwał parę kartek z księgi. Czyżby były one tak ważne, żeby nikt się o nich nie dowiedział ? Czy skrywały coś  czego lepiej nie wiedzieć ?  Te odkrycie zmobilizowało mnie do tego, aby to zbadać.
……………………………………………………………….
            Krążyłem po zamku. Odkąd wróciła do Narnii nie miałem dla niej jakiegokolwiek czasu. Byłem tak pochłonięty sprawą Lidii i gobelinu, że zabrakło mi na to czasu. Chciałem to zrobić dawno, lecz moja odwaga mi na to nie pozwalała. Jednak się odważyłem i postanowiłem zrobić to jeszcze dzisiaj. Zapukałem w drzwi dwa razy. Usłyszałem cichutki i łagodny pełen dźwięku głos.
-Proszę.-odpowiedziała.
Wszedłem do jej komnaty. Siedziała na swojej, białej toaletce i czesała swoje długie i czarne jak heban włosy. Odłożyła szczotkę na jedną z szafek i podeszła do mnie.
-Czekałam na ciebie.-powiedziała.-Myślałam, że Aslan nam nie da szansy na powrót i, że już nigdy cię nie ujrzę na własne oczy.-Wsłuchiwałem się w jej słowa i zauważyłem, że z jej oczu leciały ciurkiem łzy. Przypomniałem sobie scenę z pocałunkiem. Pragnąłem tego od dawna. Pewnie ona też. Objąłem ją najdelikatniej jak tylko mogłem. Wtedy nasze wargi dzieliły tylko dwa, może jeden milimetr. Nagle poczułem przyjemne ukucie w sercu. Pozwoliłem oddać jej się w całości. Usłyszałem tylko lekki ćwierkot ptaków, a później wszystko się już samo potoczyło.
…………………………………………………………………..
-Lidia!-nawoływałem ją. Szukałem jej, ale nie mogłem  znaleźć. Szedłem z jednych długich korytarzy, gdzie nieopodal znajdowała się biblioteka. Niestety nie zauważyłem, że podłoga nie dawno została wyczyszczona i przez przypadek źle stanąłem i upadłem.
- A mówiłem Piotrowi, żeby wymyślili jakiś znak typu „ Tu jest ślisko! „  lub „ Uwaga, stopień! „ ,ale jak zwykle mnie nie posłuchał. Może Kaspian coś wymyśli.-pomyślałem, choć też marne nadzieje. Potakując na jednej stopę cały czas chodząc kulałem i mówiłem „AU !” i szedłem dalej.
……………………………………………………………..
           
Gdy otworzyłam powieki zauważyłam ciemność. Pamiętałam jak czytałam książkę, a potem już nic. Chyba musiałam zasnąć. Spałam dość długo, gdyż światełko, które się tliło na świeczce dawno zgasło. Postanowiłam je zapalić. Po ciemku wymacałam jakieś pudełko zapałek i zapaliłam świecę. Nagle usłyszałam dziwny stukot o podłogę. Trochę się wystraszyłam i szukałam czegoś do obrony. Zauważyłam, że w lewym rogu biblioteki stał miecz. Szkoda, że on był plastikowy i był jako dekoracja, ale zawsze coś. Ukryłam się za drzwiami, aby być w gotowości. Dźwięk dochodził coraz bliżej :
- Au, moja stopa, au !- ktoś nawoływał, a ja już poznałam po głosie kto to jest, więc wyjrzałam za drzwi.
- Edek!-zawołam tak, że chłopak się przestraszył.
- Lidia ! Chciałabyś, abym zawały dostał?
- Noo…nie.
- Po co ci ten miecz ?- zapytał dodając jeszcze słowo „AU”.
- Do obrony. A tobie to co się stało ?
-A. Długa historia.  A ty co robiłaś w bibliotece ?
- To też dłuższa historia.
                        Patrzyłam cały czas na niego, a on wpatrywał się  we mnie.  Od jakiegoś czasu coś czuliśmy do siebie. Na pewno nie był to żaden związek, ale coś co nas przyciągało. I to bardzo mocno. Wtedy zrobił ten krok. Nasze usta dzieliły siebie o milimetr. Aż w końcu….
# Tak. W dzisiejszym rozdziale zagościła miłość.  Lidiette. Co o tym myślicie ? Podoba wam się taki parring ? Piszcie koniecznie ! Informuję też, że założyłam nowego bloga czarne-moce-w-narnii.blogspot.pl. Zapraszam !
 
 
 
 
 


poniedziałek, 23 maja 2016

6.Dziękuję i dobranoc.


Bałam się podejść pod okno. Nie wiedziałam co może się pokazać. Jaka straszna istota się skrywała. Najgorsze było to, że nie mogłam się ruszyć, nawet krzyknąć : POMOCY. Poczułam jak wielka kula podchodzi mi do gardła. Co prawda mogłam się wymknąć, gdyż stałam obok drzwi, ale coś mi mówiło aby zostać i wpatrywać się w przestrzeń.

            Nagle czerwone ślepia zaczęły oświetlać pokój. Czerwone światło kierowało się tak jakby miało mnie skanować. Tak zresztą było.

- Podejdź tu !- krzyknął ochrypły głos. Nie wiedziałam co się dzieje.  Byłam oszołomiona, ale zrobiłam to co mi głos kazał. Przybliżałam się tam, gdzie były czerwone ślepia. Szczerze mówiąc byłam podekscytowana, bo nigdy nie widziałam takiego zjawiska. Ale czy to można nazwać zjawiskiem? Może. Ochrypły głos znowu do mnie przemówił.

- Pewnie się zastanawiasz, dlaczego tu jestem i skąd się pojawiłem?- zapytał. Ja ledwo pokiwałam głową.- Jesteś jedną z części narnijskiego gobelinu, moja droga. To ty m.in. decydujesz o losie Narni. *

- Ja ? Nawet nie wiem co to jest ten narnijski gobelin. Poza tym jestem tu pierwszy raz. Chyba mnie z kimś pomyliłeś.

- Mylisz się.-nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Lidia ! Otwórz drzwi !- to był Edek.

- Na mnie już czas. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.

- Czekaj !-krzyknęłam, ale czerwone ślepia już znikły. Stałam jakbym zobaczyła ducha. W sumie to coś co ze mną rozmawiało to prawie wyglądało jak jakiś duch, ale nie miał ciała. Tylko oczy i ochrypły głos. Ocknęłam się. Przypomniałam sobie, że Edmund stoi za drzwiami a ja nawet mu nie otworzyłam.

………………………………………………………….

Dzisiejszy wieczór był przepiękny. Byłam zauroczona  widokami  Narnii. Właśnie stałam na balkonie i podziwiałam zachód słońca. Do moich uszu docierał tylko szum morza.  Patrzyłam w dal jak fale uderzały o brzeg.

- Widzę, że ci się tu podoba.-Powiedział do mnie wysoki, szczupły blondyn. Piotr uśmiechnął się do mnie, a ja się zaśmiałam.-Co?-zapytał i popatrzył na mnie jakbym była idiotką.

- Śmieje się, bo nosisz tunikę !- nie mogłam się opanować.

-A to. To nie tunika, no niech ci będzie, ale to jest męska tunika. Tylko, że męska.-wytłumaczył.

- Męska tunika ?! A to jest bardzo ciekawe !- nie mogłam opanować śmiechu. Śmiałam się tak głośno, że brzuch mnie zaczął boleć.

- Atu co tak wesoło ?- za kolumny wyrósł nagle Edmund.

 

- Według naszej kuzynki, mam na sobie tunikę.-wytłumaczył się Piotrek.

-  No , wiesz dziewczyny zawsze chyba myślą, że  długa narnijska męska koszula do kolan to tunika.-przyznał rację Edek. – Poza tym nie dziw się, że Lidia się śmieje, bo nigdy nie widziała czegoś takiego jak „narnijska tunika”- te dwa słowa pokazał w cudzysłowiu .

-Kolacja podana !-krzyknął jeden ze służących.

……………………………………..

            Zasiedliśmy do stołu, na którym podano obfite gorące dania. Słychać było tylko ruchy sztućców. Milczenie. Tylko to przechodziło mi przez myśl. Chciałam poruszyć sprawę o tajemniczym głosie, ale nie chciałam psuć nastroju przy kolacji. Oprócz mojego kuzynostwa i mnie do stołu zasiedli się baronowie , doradcy króla : Zuchon i Truflogon oraz Kaspian. Gdy doszło do deseru grubą  ciszę przerwał Zuchon.

- Pewnie się zastanawiacie dlaczego tu zostaliście sprowadzeni ?-zwrócił się do mnie i do mojego kuzynostwa.  

- Nie zupełnie.-odpowiedział Edek.- Raczej, grunt że tu jesteśmy.

- Niech wie wasza wysokość, że  w Narnii nie jest tak bezpiecznie jakby się królowom i królom wydawało.

- Jak to? Przecież od kiedy obaliliśmy rządy Miraza i pokonaliśmy czarną mgłę zapanował  pokój w Narnii.-odpowiedziała Łucja.

-Nie zupełnie najdroższa.-zawtórował Zuchon.-Nie do końca jest w porządku.

- Czy to ma sprawę z gobelinem ?-tym razem ja zabrałam głos.

-Nie do końca.-głos tym razem zabrał Kaspian.

-Więc o co chodzi ?-zapytał Piotr. Kaspian dał znak ,żeby to Zuchon kontynuował rozmowę.

-Lidia jest częścią gobelinu.-powiedział tak jakby dusił to w sobie bardzo, bardzo długo. Wszyscy zwrócili uwagę na mnie. W tej chwili piłam właśnie sok z czarnej porzeczki, a gdy usłyszałam słowa: „Lidia jest częścią gobelinu.” Przez przypadek  wyplułam sok, który przed chwilą piłam.

- Ja?-zapytałam zaskoczona.

- Morze dlatego Lidia dostała się razem z nami.-powiedział zdecydowanie Edek, który miał pełną buzię lodów.

- Czy ty musisz zawsze się obżerać?-zapytał brat Edmunda.

- No co? To Narnia, a nie restauracja.- popatrzył na brata, który uśmiechnął się ironicznie. Wszyscy się zaśmialiśmy. Moje kuzynostwo spędziło resztę wieczoru  na pogaduszkach i wspomnieniach         

 

Ja natomiast powiedziałam lakonicznie „ dziękuję i dobranoc „ i szybko odeszłam od stołu, aby  pójść do komnaty i przetrawić dzisiejsze informacje.

 


 

 

 

sobota, 14 maja 2016

5.Tajemnicza sprawa.


Gdy weszłam do zamku zaparło mi dech w piersiach. Nigdy nie widziałam czegoś tak pięknego. Budowla była wspaniała. Rozejrzałam się w wokoło. Każda ze ścian miała złote detale, a na oknach widniały kolorowe witraże.  Za mną było dużo stołów. Domyśliłam się ,że to musiała być jakaś sala bankietowa. W tej sali zapewne odbywały się przeróżne bale , celebrowano święta czy też po prostu spędzano miło czas. Kolumny, które widziałam były otoczone bluszczem, a obok nich były wazony z żółtymi i różowymi tulipanami. W prawym rogu sali zauważyłam czarne pianino. Na suficie zauważyłam milion lamp i jeden wielki żyrandol. Całe otoczenie wyglądało prześlicznie. 

-Jak tu ślicznie !

-Dziękuję. To nie tylko zasługa naszych Narnijczyków , ale także twojego kuzynostwa. –odpowiedział król Kaspian.

-Co proszę ?- zapytałam. Ani Piotr, ani Zuza czy nawet Edek i Łucja nie mówili mi o istnieniu Narnii,  ani ,że w niej przebywali.

-Pozwól, że ci się przestawię. Nazywam się Kaspian. Jestem królem Narnii, tej  oto -krainy, w której jesteś.

-Miło mi poznać, królu Kaspianie. Ja jestem Lidia Smitch i jestem…

- Wiem. Kuzynką moich przyjaciół. Nie musisz mówić.-powiedział. A ja stałam jak zachipnotyzowana.

-Lidio, może odprowadzę cię do komnaty ?-usłyszałam głos Edmunda.

-Komnaty?-spytałam.

-Tak. Raczej nie będziesz spać na dworze.

-Racja. Kaspianie wybacz, ale muszę odejść.

-Nic nie mów. Rozumiem.-odpowiedział. Ja natomiast powlekłam się za Edmundem. Nigdy nie spałam w komnacie, zwłaszcza w tak wielkim zamku. Nie wiedziałam jak się zachować jako księżniczka.

            Gdy przestałam rozważać moje myśli trafiliśmy do mojej komnaty. Ściany były koloru fioletowego. Natomiast szafy, stół a wokół niego krzesła były z drewna. Łóżko miałam ogromne. Zajmowało ono całą  prawie powierzchnię pokoju. Nad łóżkiem był zawieszony biały baldachim. Niestety to nie był koniec atrakcji. Naprzeciwko łóżka były wielkie dwa okna z balkonem. Na nim było mnóstwo kolorowych kwiatow.

-Chyba chcesz ochłonąć i zostać sama-spytał Edek.

-Tak. Chciałabym to wszystko przemyśleć i….i porozglądać się.

-Dobrze. Do zobaczenia na kolacji.

……………………………………..

 

            W sali tronowej odbywała się rozmowa. Na czterech tronach siedzieli władcy.

-Dobrze-zaczął Piotr.-Może zacznijmy od tego dlaczego nas tu wezwaliście ?-zapytał Kaspiana.

-Morze niech wytłumaczy się Zuchon. To był jego pomysł. Tu wzrok Piotra zwrócił się do karła.

-Królu mój ostatnio wydarzyło się wiele rzeczy. Jedną z nich jest zniknięcie narnijskiego gobelinu.

-Narnijskiego gobelinu ?-spytał się Edek.- A co to jest ?

- To przedmiot, który przepowiada przyszłość jakiej kolwiek krainy. Akurat ten, który zaginął dotyczy przyszłości Narnii. Nagle Łucję coś olśniło. Kiedyś jak była królową  to widziała bardzo podobny przedmiot, o którym właśnie opowiadał Zuchon.

- Czy ten przedmiot nie był strzeżony przypadkiem w lochach pod zamkiem ? –zapytała najmłodsza królowa.

- Tak moja najdroższa.-potwierdził Zuchon.

-To co w takim razie się z nim stało ? –zapytała .

-Został skradziony.-odpowiedział Kaspian.

- W jaki sposób ? I kto  dokonał takiego czynu ?-zapytał tym razem  Edek.

-Tego właśnie nie wiadomo.-odpowiedział król.

- A szukaliście czegoś w bibliotece ?-odezwała się  Zuzanna.

-Tak. Ale nic nie znalazłem.-odpowiedział Kaspian.

-Sądzę, że na dziś zakończymy posiedzenie.  Jutro z samego rana zbadamy miejsce , w którym zniknął gobelin. Do zobaczenia na kolacji.-zawtórował Piotr. Wszyscy rozeszli się do swoich komnat.

 

…………………………………………..

            Właśnie kończyłam swoje przygotowania do kolacji.  Gdy wyszłam z łazienki popatrzyłam na siebie w lustro.  Teraz wyglądałam jakoś inaczej. Moje włosy były upięte w duży kok. Cera była oczyszczona przez różne żele i mydła. Odwróciłam się . Na moim łóżku leżała granatowa sukienka z złotymi detalami na rękawach. Do tego stroju były dopasowane złote balerinki. Znów spojrzałam się w lustro. Nagle usłyszałam straszliwy i ochrypły głos : „ Gdzie jest gobelin ?” . Spojrzałam się za siebie. Zauważyłam parę czerwonych ślepi przy białej firance.

 

#Tak. Akcja się powoli rozgrywa. Co do fabuły :  historię bloga obejmuje tylko Narnia . Wydarzenia, bohaterowie z HP będą się pojawiać, ale tylko na30 %.  Między innymi chodzi mi o wspomnienia Lidii. I to tyle. Do zobaczenia  w krótce. J

 

 

sobota, 7 maja 2016

4.Znów w Narnii.


 

            Ostatnimi tygodniami pogoda była przepiękna. Nie padało, nie grzmiało. A ile było radości i uśmiechów!  W Finchley nastał wieczór.  Na sklepieniu pojawiło się mnóstwo gwiazd. Na jednym z ogrodów tliło się małe światełko.  Przy nim były dwie owe dziewczyny, które siedziały na dwóch drewnianych pieńkach i z chęcią piekły białe, przepyszne  pianki na ognisku. 

-Jakie to pyszne !-zawołała Lidia.

- Kiełbasa lepsza.-odezwał się Edek.

-Kiełbasy są tłuste. – powiedziała Lidia.

- A mi smakują.- odezwał się Piotr.

- Piotrze, masz może jeszcze swoją gitarę ? Może byśmy coś zaśpiewali.-zaproponowała Zuzanna.

-Tak. Zaraz ją przyniosę.

-Znasz jakieś dobre piosenki ? –zapytała kuzynkę Zuza.

- Oczywiście ! Może być na przykład   „The Hanging Tree”.

- Nie znam jej. – Po krótkiej chwili Piotr pojawił się ze swoją akustyczną gitarą. Była ona zrobiona z drewna mahoniowego.

-No to kto chce zagrać pierwszy ?-zapytał.

- Niech zagra Lidia, przecież jest naszym gościem.- powiedział Edmund.

- Nie podlizuj się !- zawtórowała Lidia.  Gitarę  przejęła jednak Zuzanna :

- Zrobimy tak.- zwróciła się do kuzynki- ty będziesz śpiewać a ja będę grać.

-Przecież nie znasz rytmu ani chwytów.

-  Przesadzasz. Zaczynaj !-powiedziała Zuza. Lidia zaczęła nucić swą piosenkę.

 

Are you, are you

Coming to the tree ?

They strang up a man

They say who murdered  free.

Strange things did happen here

No stranger would it be.

If we met at mindnight

In the hanging tree

                Nagle coś się zaczęło dziać.  Wokoło ogniska pokazały się małe istoty podobne do dzisiejszych legendarnych krasnoludków. Tyle , że one były bez czapek, a zamiast nich miały łuki i strzały . Małe skrzaty tańczyły wokoło ogniska . Jakby tego było mało śpiewały piosenkę Lidii.

-Co się dzieje ?!-wykrzyknęła Lidia.

-Czy myślicie o tym samym co ja ?-zapytał Edek.

- Myślisz ,że….-  powiedział Piotr, ale nie skończył swojego wątku , gdyż przerwała mu Łucja.

- NARNIA ! MAGIA !!!-wykrzyknęła .

- Co za Narnia ? O co wam chodzi ?-spytała wszystkich kuzynka.

- Szybko złapmy się za  ręce !-rozkazał Piotr. Tak też zrobili. Lidia była w totalnym szoku. Nie wiedziała co się dzieje. Nagle z jakiejś strony pojawił się zimny wiatr. Był taki szybki, że dzieci  nie trzymały się gruntu.  Wszyscy oderwali się od ziemi i polecieli w powietrze.

- ROZBIJEMY SIĘ !- wykrzyknęła Zuza. Jednak Zuza nie miała racji. Rodzeństwo zaczęło się obracać w  kółko i w kółko.

-Chyba zaraz puszczę pawia !- powiedział Edek, który miał już dość kręcenia się.  Gdy rodzeństwo otworzyło powieki ku im oczom pojawiła się tafla lazurowego morza a przed nim piaszczysta plaża. Dzieci runęły na ziemię niczym wielki głaz.

- Ał !!!-krzyknął Edek.

- Nie jęcz tylko wstawaj !- powiedział do niego znany głos. Tak znany głos , że rodzeństwo  od razy go poznało.

-Kaspian !-zawołali wszyscy chórem. No, prócz może Lidii.

-Jak ja się cieszę , że waz widzę. Zwłaszcza ciebie Edmundzie.-powiedział młody Król.

- No wiesz, aż tak bardzo się nie zmieniłem od ostatniego spotkania.-powiedział 

- A kim jest wasza towarzyszka ? –zapytał Kaspian. -Mam nadzieję, że nie będzie się zachowywać tak jak Eustachy.-zwrócił się do Eda.

- Spokojnie. Mogę cię zapewnić, że nasza kuzynka nie gryzie i nie wybucha.-zawtórował mu Piotr.

            Wszyscy poszli do zamku, a Łucja pobiegła od razu do ogrodu, aby podziwiać kwiaty. Na miejscu zostały Lidia oraz Zuza.

-Słuchaj-zaczęła Zuza.- Muszę z tobą pomówić.

- No chyba. W ogóle kim był ten koleś z którym rozmawialiście i gdzie my w ogóle jesteśmy.-zapytała.

- Radzę ci pójść do zamku i odpocząć. Wieczorem się spotkamy i porozmawiamy. Okej ?

-Niech ci będzie.

            Dziewczyny wróciły do zamku. Jednak gdy odchodziły nie wiedziały, że coś się unosiło za krzewów. A to co tam było wyglądało jak trupioblada ręka.

 

# I tak . Kolejny rozdział. Lidia jest  w Narnii wraz z swoim kuzynostwem. Rozdziały będę dodawała co drugi dzień, albo po prostu w weekend czyli : piątek, sobotę i niedzielę. Do zobaczenia.

ZAPRASZAM NA MÓJ DRUGI BLOG : www.pwrotdozapomnianejhistorii.blogspot.com.

czwartek, 5 maja 2016

3.Nie powiodło się.


 

NARNIA

            Strażnicy przeżyli nocną wartę przy tajemniczej jamie. Niestety nie było ani śladu złodziejaszka. Żołnierze, którzy pełnili wartę wrócili do króla z pustymi rękoma. Nie powiodło się.

            W jednej komnacie gdzie ściany były koloru szafiru znajdowała się postać. Kaspian  siedział na fotelu z otwartą książką. Całą noc szukał jakiś wiadomości  odnośnie gobelinu, ale nic nie znalazł.

- Panie mój niestety nikt nie przybył.-odpowiedział jeden z jego żołnierzy.

- Drodzy przyjaciele-odezwał się królewskim tonem Kaspian-całe dwadzieścia cztery godziny szukałem wiedzy na temat tego przedmiotu.

- I ?-zapytał Zuchon.

- Niestety nic, a przetrząsnąłem  całą bibliotekę. Sądzę , że na razie przestaniemy kontynuować poszukiwań  dopóki ja , albo z któryś was nie wpadnie na jakiś pomysł.

-Dobra myśl królu. Może odłóżmy to do końca tygodnia , a jak nie damy rady to musimy wezwać  rodzeństwo Pevensie.- proponował królowi Ryczypisk.

- Tylko jak ? Jedyny sposób to dmuchnąć róg Królowej Zuzanny, ale nikt nie wie gdzie on jest.

-Na razie tym się nie przejmujcie.  Na dziś koniec zebrania. Rozejdźcie się.

…………………………………………..

            Niestety to nie był koniec dnia dla Kaspiana. Po powrocie do swojej komnaty młody król szykował się do snu. Jednak coś przykuło jego uwagę. W ciemnym ,prawym rogu komnaty  chłopak dostrzegł czerwone światło, coś co wyglądało jak dwa okrągłe kryształy. A jaki dawały blask !  Młody król stał jakby zahipnotyzowany . Nie mógł się ruszyć. Nagle kula światła znikła i pojawił się piskliwy krzyk. Wtedy  Kaspian się ocknął.

………………………………………….

W domu Państa Pevensie  aż wrzało od kłótni. Od ostatniego tygodnia po rodzinnej rozterce siostry nie rozmawiały ze sobą.  Co chwila powstawały nowe konflikty. Już nawet bracia dali spokój rozdzielania obu dziewczynek.

            Dziś pogoda była niesamowita.  Słońce świeciło od każdych czterech stron. Nie było ani jednej chmurki na  niebie.  Jedna z starszych sióstr miała bardzo dobry humor a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Dlaczego była szczęśliwa ? Dziś do rodzeństwa miał przyjechać ktoś bardzo wyjątkowy. Zwłaszcza dla Zuzanny. Była to jej kuzynka. Dziewczyny od zawsze trzymały się blisko siebie , traktowały siebie jak siostry. Mówiły sobie wszystko.

            Zuza właśnie stała na stacji kolejowej wypatrując swoją kuzynkę. Nie widziała już jej od paru miesięcy. Pociąg się zatrzymał i wysiadła brunetka , „Łagodna” od razu ją  zauważyła.

-Czekaj ! Pomogę ci ! – powiedziała z uśmiechem Zuza. Gdy kuzynka wysiadła z wagonu dziewczyny wpadły w swoje ramiona. Nie mogły się sobą nacieszyć.

-Ależ ty wypiękniałaś!-powiedziała Zuzanna.

- Mów za siebie ! Na ciebie to wszyscy chłopcy się gapią w okolicy. Jestem ciekawa co na to wszystko Piotr.

- Niech na razie wie, że jeszcze nie mam chłopaka. – dziewczyny się uśmiechnęły.

- A gdzie  twoje  rodzeństwo ,  gdzie oni są ? Myślałam , że przyjadą tu razem z tobą. – powiedziała Lidia.

- Ostatnio jakoś nie dogadujemy się ze sobą. –oznajmiła Zuzanna.

- Co proszę ? Wy zawsze się ze sobą dogadujecie. No, chyba ,że chodzi o Piotra , to rozumiem.

- Nie miałam na myśli wszystkich.

- A kogo ?

- Łucję. Ostatnio bez przerwy się kłócimy a Piotr zawsze jest po jej stronie. -  poskarżyła się .

- No i co się dziwisz . Przecież on zawsze się trzyma Łucji i zawsze bierze jej stronę.

-  To zbyt skomplikowane. – Zuzanna nie chciała rozmawiać o konflikcie z swoją siostrą. Wolała zmienić temat.

- Dobra choć , muszę zamówić taksówkę . HEJ TAXI ! TAXI !- wykrzyczała . Lidia natomiast się roześmiała, bo nigdy nie widziała jak jej kuzynka zamawia transport  publiczny , a zwłaszcza taksówkę.

 

# Witam z powrotem ! Dziś przychodzę z kolejnym rozdziałem. Niestety jeszcze nie wiem co ile będę wstawiać nowe notki, ale na razie planuję to robić co dwa dni lub po prostu w weekend. Niedługo zaczną się już wakacje ( no prawie nie długo) to będę się starała co dziennie coś wymyślać.  Zapraszam również na mój drugi blog : www.powrotdozapomnianejhistorii.com .  
                                                                     

wtorek, 3 maja 2016

2.Ale ja nie chce nią być !


Minął już tydzień wakacji. Rodzeństwo jak zwykle nudziło się. Szkoła się skończyła i nikt się nie uczył. No , może oprócz Piotrka, który nie miał nic innego do roboty jak tylko się uczyć. Dziś słońce nie było mile widziane na angielskim niebie. Wręcz przeciwnie! Od rana leje jak z cebry a końca nie było widać. Nie zapowiadało się na zmianę pogody. Każdy z czworo dzieci robił coś co nie było korzystne. Edmund podziwiał swoje buty, Piotr nie wiadomo po co czytał podręcznik do chemii . Natomiast Zuzanna od powrotu do domu zamknęła się w sobie Gdy padło u rodzeństwa słowo „Narnia” Zuzanna uciekała czym prędzej do swojego pokoju. Nie chciała znowu o tym myśleć. O tym co łączyło ją z Kaspianem-obecnym władcą Narnii. Chciała zapomnieć. Po schodach usłyszano dźwięk schodzących śmiesznie kroków. Była to dziewczynka. Dziewczynka , która po powrocie z Narnii zmieniła się w niezwykłą nastolatkę. A jej metamorfoza robiła swoje. Już nie była tą małą dziewczynką, która odkryła starą szafę w domy pewnego profesora Kirke. Lecz nigdy nie zapomniała co ją spotkało.

- Co robicie?-spytała Łucja.

-Nie widać?-spytała Zuzanna. Ostatnio jakoś nie mogła się  dogadać z młodszą siostrą.

- Tylko mi nie mów , że zapomniałaś. Jak mogłaś ! Zostałaś tam królową !- Pierwszy raz od przyjazdu Łucję  wzięły nerwy. Nie mogła w to uwierzyć , że jej rodzeństwo o tym zapomniało.

-  Ale ja nią nie chce  być ! Nie jestem już przyjaciółką Narni i nigdy nią nie byłam ! –wykrzyczała najstarsza córka Ewy. Zuzanna nie wiedziała , że będzie jej ciężko po powrocie z Ameryki.

-Możecie obie przestać ! –krzyknął Piotr. Nie lubił jak między siostrami pojawiał się konflikt. Zwłaszcza jeśli chodzi o Narnię.

-Tylko wymieniamy zdania .-odpowiedziała Zuzka.

-Nie nazwał bym tego zdaniami.-powiedział „Sprawiedliwy”, który nie patrzył już w swoje obuwie , tylko słuchał kłótni swoich sióstr. Gdy Zuzanna to usłyszała posłała mu złowrogie spojrzenie.

-Już nic nie mówię.-odpowiedział jej brat.

- Słuchajcie-zaczął Piotr – nie możecie się ciągle kłócić.

-   A niby czemu ? Jeśli Aslan powiedział nam , że nie wrócimy już do Narnii to mam prawo zapomnieć o tej krainie. A teraz wybaczcie muszę przygotować pokój.

-Pokój ?-zdziwił się Edek.

-No tak. Przyjeżdża nasza kuzynka , Lidia.-odpowiedziała mu Zuzanna.

- Wcale nie masz prawa !-odkrzyknęła jej Łucja, ale siostra już jej nie usłyszała.

…………………………………………………………..

NARNIA

            Każdy w całym zamku był zaangażowany w poszukiwaniu gobelinu. Niestety ani Kaspian , ani Zuchon  nie mogli go odszukać. Jak wszystkim się wydawało przedmiot rozpłynął się niczym biały pył.

- I ?-spytał się Kaspian  swoich doradców.

-Nic. Ani śladu po nim. Nie wiemy jak mógł on zniknąć tak nagle.-powiedział Ryczypisk.

-Jak to możliwe ?-spytał się Zuchon. – Przecież był strzeżony od kilkuset lat.

- Trzeba coś wymyśleć…. Już wiem !-olśniło nagle Kaspiana.-Niech dzisiejszej nocy straż pilnuje miejsca gdzie był ukryty gobelin może złodziej , który go ukradł coś zauważył w tym miejscu i chce powrócić , aby to nam odebrać.

.

niedziela, 1 maja 2016

1.Panna Lidia Smith i tajemniczy gobelin.


Wreszcie nadeszły wakacje! W stanie YorkShire uczennice szkoły św. Magdaleny wybiegły   na zewnątrz po za mury szkolne. Apel na zakończenie roku został już dawno wygłoszony. Dziś był ten dzień. Dzień wakacji. Czas lenistwa , i nie przejmowania się nauką.  Pogoda jak na dziś była upalna, a to oznacza tylko jedno : lato.

            Po jednej z londyjskich ulic szła brunetka. Była ubrana w granatową do kolan sukienkę. W lewej dłoni trzymała świadectwo szkolne. Dziewczyna była dość wysoka , jej zawsze długie, kręcone, czarne włosy związane w kok opadały swobodnie na ramiona.  Dziewczyna, a właściwie nastolatka nazywała się Lidia Smith i jest w wieku 17 lat.

Z PERSPEKTYWY LIDI

Szłam ulicą. Wracałam właśnie z szkoły. Przez głowę  przechodziły mi bardzo miłe myśli. Po  pierwsze: Znów wyjeżdżam do Londynu i spotkam się z moim kuzynostwem. Po drugie:  Gdy wrócę do domu to sprawdzę czy aby nie przyszedł do mnie list od mojej przyjaciółki. Co prawda w szkole św. Magdaleny miałam grupkę koleżanek, ale nie trzymałam  z nimi, aż tak dobrych kontaktów. Przyjaciółka to coś innego ! Przyjaciółkę ma się na całe życie, a ja mam dwie.

            Właśnie skręcałam w boczną uliczkę gdzie mieścił się mój dom. Kochałam to miejsce. Wiadomo, że dom to nasze miejsce od zawsze. Lecz do tego miejsca byłam szczególnie przywiązana. Te miejsce mnie przyciągało. Jakby tam była jakaś magia, ale nie taka jak w Hogwarcie. Tak, jestem czarodziejką, potocznie zwaną mugolką,  gdyż urodziłam się w rodzinie, która nie posiada żadnych magicznych korzeni ani  magicznych mocy.

            Gdy weszłam do domu przywitałam się z mamą i wręczyłam jej moje świadectwo.

- Same szóstki i piątki. Gratuluję !- powiedziała moja mama. Widać , że była ze mnie dumna , a ja z siebie.

- Mamo czy może przyszedł do mnie list ?

-Tak, leży u ciebie na biurku.

Od razu pobiegłam po schodach na górę. Tak naprawdę tylko moi rodzice wiedzieli, że posiadam magiczne moce. Innym, nie mówimy.  Moi kuzyni też nie wiedzą. Nawet moja najlepsza kuzynka-Zuzanna, której powierzam wszystkie moje  sekrety i tajemnice.  Nie myśląc o tym weszłam do mojego pokoju. List leżał na biurku. Zobaczyłam od kogo go zostałam i zaczęłam go otwierać a treść tego listu wyglądała tak.

                                   Droga Lidio !

Jak Ci minął mugolski rok szkolny ? Nie wiesz ile straciłaś nie będąc w Hogwarcie! Tyle się wydarzyło. Znów GD musiało walczyć ze śmierciożercami. A nawet gorzej ! Dowiedzieliśmy się, że jednym z nich jest Severus Snape.  Ja cały czas podejrzewałam, że on coś knuje. I miałam rację.

            Niestety też przynoszę Ci smutną wiadomość. Przed samym końcem roku zginął z rąk śmierciorzerców nasz dyrektor Albus Dumbledore. Cała szkoła była w szoku. Niestety nikt nie wiedział jaka jest tego przyczyna . Oprócz naszego Harreg’o., który wszystko obserwował. Zabił go nasz Severus Snape we własnej osobie za Dracona Malfoya . On też należy do tego grona. Wiedziałaś o tym!

            Bym Zapomniała ! Zostałaś zaproszona na ślub Billa i Fleur pod koniec tych wakacji.  (Pamiętasz jeszcze Fleur! Co nie ? ) . Odpisz koniecznie co u cb ?

                                                                                           Całuj,ę Twoja Ginny.       

Po przeczytaniu tego listu czułam jak łzy leciały mi ciurkiem. O tym ,że Draco był i jest śmierciożercą  to już dawno o tym wiedziałam, ale że próbował zabić naszego dyrektora ?!  Przecierz to jest skandal . Miałam ochotę powiedzieć mamie , że nie chce jechać do Londynu, ale obiecałam  już Zuzce wiec nie ma odwrotu. List schowałam głęboko do szafki w biurku i padłam na łóżko. Obok łóżka leżała moja wielka, fioletowa walizka, w którą prawie się już spakowałam.

……………………………………..

NARNIA

Z perspektywy Kaspiana.

Szedłem właśnie korytarzem na zamku Ker-Paravel. Przed moimi oczyma miałem tylko jedną scenę. Scenę pocałunku z Zuzanną. Nie mogłem o niej zapomnieć. To dzięki niej i jej rodzeństwu jestem teraz królem tej krainy. Bardzo im za to zawdzięczam. Jednak, gdy tak sobie rozmyślałem idąc natknąłem się na Zuchona- mojego wiernego doradcę i przyjaciela. Był cały zdyszany i jakiś wystraszony.

-Co się stało przyjacielu ?- spytałem

- O mój królu….

-Proszę, mów mi Kaspian.

- Drogi Kaspianie-zaczął jeszcze raz Zuchon.- chciałem ci oznajmić , że zniknął wielki narnijski gobelin !

-Narnijski gobelin ?!- Byłem zaskoczony. Nigdy , ale to przenigdy nie słyszałem o żadnym narnijskim gobelinie.

- Tak jest Wasza Wysokość !

- A co to jest ten gobelin ?

- Drogi Panie ten przedmiot był tutaj jeszcze zanim pojawiło się czworo władców  z dawnych wieków. To dar Narni. Od tego gobelinu zależy nasz los.

- Czyli mówisz, że ten gobelin decyduje o naszym losie , tak ?

-Naturalnie Kaspianie. Gobelin umieszczono w lochach tego zamku. Ale gdy nasza straż miała stać dzisiaj  rano na warcie zobaczyła jego zniknięcie.

- Musimy koniecznie wezwać rodzeństwo Pevensie. Bez nich nie damy rady , a oni wiedzą na pewno o nim.

- Nie, Kaspianie. Z tym się jeszcze wstrzymajmy.

 

# Witam! Dziś pierwszy rozdział. Jak obiecałam o wiele dłuższy od Prologu. Mam nadzieję ,że się wam spodoba, bo mi tak.  Do zobaczenia moi drodzy ! Do następnego rozdziału !